Miesięczne archiwum: kwiecień 2022

Kolejny konwój dotarł do Kijowa

Kijów, to kierunek w którym nasze konwoje jeżdżą już wręcz regularnie. Regularnie, w kontekście – przynajmniej raz w tygodniu, a zazwyczaj częściej, nie zaś jak autobus, dokładnie o tej, czy innej godzinie. To drugie byłoby mocno niewłaściwe, choćby ze względów bezpieczeństwa.

Nadal, mimo dużych sukcesów Ukraińskiej armii, te rejony Ukrainy nie są bezpieczne. Nie, gdy wiezie się cenny, czy specyficzny ładunek. Dlatego, podobnie jak wcześniej, nie publikujemy informacji o wszystkich transportach.

Tak po prawdzie, na chwilę obecną, dojeżdża ich na miejsce, czyli głównie na wschodnią Ukrainę, kilka dziennie. Dzięki Wam, naszym darczyńcom oraz firmom i organizacjom pozarządowym, które odpowiedziały na nasz apel i zdecydowały się nas wesprzeć finansowo, jeździmy nadal. Czy to, co udało się zgromadzić, pozwoli nam tankować samochody do końca miesiąca? Nie. Natomiast załatało najgłębsze dziury i dało czas, żeby uzbierać na kolejne litry paliwa.

Jeśli masz czas, chęć pomocy i kompa na podorędziu, wbijaj do nas. Choćby takie rzeczy jak publikacja relacji, zbieranie danych, rozsyłanie vici – to kolejna część pracy, którą trzeba wykonać, żeby Ci, którzy nas wspierają, więc również Ty, mogli się przekonać, gdzie trafia przekazywana do nas pomoc.
Obstawiam, że 9 na 10 osób, które się zgłoszą i tak nie przetrwa więcej, niż tygodnia (nie łódź się, u nas jest ogrom pracy i akcja rozrasta się szybciej, niż przychodzą nowi ludzie), ale może to Ty będziesz tą jedną, zahartowaną, która zostanie i zżyje się z naszą ekipą.

Jeśli uważasz, że bardziej się przydasz idąc do swojej aktualnej pracy, gdzie zarobisz pieniądze, którymi możesz nas później wesprzeć, klikaj tutaj:

 

 

Czernihów – relacja Mikołaja z Frontu

Mikołaj, jest jednym z tych kierowców, którzy dojeżdżają bezpośrednio w rejon walk i intensywnych bombardowań. Działa na najwyższych obrotach od pierwszego dnia wojny. Ma wszystkie możliwe przepustki i dokumenty pozwalające poruszać się po całej Ukrainie niezależnie od godziny policyjnej. Daje z siebie wszystko i jeszcze więcej, żeby pomóc jak największej ilości osób.
Tym razem przekazuję relacje bezpośrednio od niego. Sprzed tygodnia.

Szereny

„Według dowódcy obrony terytorialnej, w Chernigovie zginęło 1500 kobiet i dzieci. Rosjanie zbombardowali bibliotekę, która była na liście Unesco. Stadion w Chernigovie, na którym chowali się ludzie, szpital miejski, osiedla mieszkalne. A to 3% tego co tu się wydarzyło. Są dzielnice, które Rosjanie zrównali z ziemią. Udało nam się dostarczyć leki i stazy, jedzenie, pampersy i spec medycynę, (insulinę, morfinę, przyrządy chirurgiczne). Na dwa samochody…, a potrzeba sto razy tyle.”

Mikołaj

https://goo.gl/maps/dAGoBHUFeUkVu7SQ7
Czernihów, Obwód czernihowski, Ukraina, 14039

 

13 kwietnia – Szpital okulistyczny w Odessie

Odessa. Okulistyka.
Bardzo specjalistyczne zaopatrzenie.
Od szpitala dla szpitala.

Jeśli chcesz nas wesprzeć, dorzuć się na paliwo, albo zorganizuj zbiórkę rzeczy z list zapotrzebowania publikowanych u nas na stronie. Zawieziemy tam gdzie trzeba.

 

 

13 kwietnia – Szumsk, Obwód tarnopolski, Ukraina

Tuż przed świętami dotarł kolejny transport. Na tyle wcześnie, żeby stąd część rzeczy mogło dotrzeć do żołnierzy zanim zostaną przerzuceni na wschodni front.
Kolejna lista zapotrzebowania zrealizowana.

Cieszymy się, że mogliśmy dowieść dary przekazywane od Was. Że było za co zatankować. Jeszcze wiele takich transportów w bliższe i dalsze rejony Ukrainy. Nie zapominajcie o nas – plis.

Rzuć monetę swojemu Wiedź… eee znaczy Kierowcowi.

 

Gdzie dramat i łzy przeplata się z życiem, czyli dzień z życia wolontariuszki

Dzień z życia wolontariuszki

Gdy jest spokojny poranek budzę się o 5. Sprawdzam szybko maile, wiadomości. Czas zająć się dzieckiem. Przebrać, śniadanie. Porozmawiać trochę, wojna nie zmienia faktu, że dziecko nadal ma swoje potrzeby. W międzyczasie sprawdzam lokalizację kierowców, odliczam po kolei czy wszyscy nadal są w kontakcie, czy żyją. Niezły kontrast – tańce poranne z dzieckiem, a sprawdzanie czy ktoś nie najechał na minę. Odstawienie córki do żłobka. W drodze kilka telefonów. Dziś jest spokojnie, były tylko trzy. Zaczynam przywykać do rozmów z załamanymi, płaczącymi ludźmi. Już sama prawie nie płaczę. Chyba oni wylewają łzy za mnie. Po powrocie do domu szybka rozmowa jak stan magazynu, czy kolejne Bebiko dojechały, czy mamy czym nakarmić dzieciaki. Ostatnio udało się załatwić rogaliki z czekoladą. Dzieciaki były przeszczęśliwe. Tam, 500 km w głębi Ukrainy, stoją na ulicy i zajadają się słodkościami. Gdyby nie było w tle syren alarmowych, informujących, że zbliża się znów bombardowanie, byliby jak każde inne dzieci stojące na ulicy i jedzące rogaliki… Nie ma co rozmyślać. Trzeba działać. Dostaje informacje, że udało się załatwić suplementy o dużej kaloryczności. Potrzebujemy ich dla leżących staruszków w Żytomierzu. Mają problem z jedzeniem, zwłaszcza stałych pokarmów. Dogadany odbiór, można informować siostry zakonne, że konwój wyjedzie z jedzeniem ok południa. Dojadą w nocy, już po godzinie policyjnej, ale nie mamy czasu zatrzymywać się po drodze. Ludzie czekają. A od rana siostry będą rozdawać jedzenie potrzebującym i rozwozić do staruszków. Kolejny rozpaczliwy telefon. Pobita, zgwałcona kobieta w piwnicy. Daleko, aż za Irpieniem. Prawie stan katatonii. Trzeba jej pomóc wydostać się z domu. Ryzyko duże, teren nie do końca rozminowany. Ale trzeba jechać, kobieta jest wycieńczona. Jednocześnie muszę skoczyć na szybkie zakupy i ugotować obiad.
Kolejne telefony, proszę i błagam o paletę oleju. Wiele odmów, wiele wymówek. Wszystko rozumiem, zwykłym ludziom też jest co raz ciężej. Ale szukam dalej. Muszę. Wiadomość na messenger. Czy mamy buty dla dziecka. Chłopak siedzi od tygodni w schronie. Od ostatnich bomb kasetowych boi się wychodzić. Odkąd zobaczył swojego psa, który dostał odłamkiem. Czy mamy dla niego buty bo ze swoich wyrósł. Jasne że mamy. Magda jest w magazynie, znajdzie te buty. Skoordynujemy to z dostawą żywności w tamten rejon. Dzieciak dostanie buty.
Już popołudnie, a muszę napisać jeszcze kilka maili. Może w końcu ktoś nam da karty paliwowe. Zbiórki na paliwo zwalniają, zaczynamy znów tankować za swoje. 8-10 aut robiących po 1000km dziennie pali dużo. Ale musimy to zorganizować, bez paliwa nigdzie nie zajedziemy. Kolejne odmowy, kolejne obietnice, z których nic nie wynika. O! Żołnierz z Zaporoża prosi o wkłady do kamizelki. Nie mam. Nie mam ale zorganizuje. Będzie trudno, bo nie mamy kasy, ale wyrwę te wkłady choćby spod ziemi. On ma 19 lat, studiował do tej pory biologię. Gdy wszystko się zaczęło – zgłosił się. Czeka na wysłanie na wschód, na front. A ma tylko trampki, ochraniacze na kolana z Decathlonu i kamizelkę bez wkładów. Znajdę Ci te wkłady, obiecuję. Dorzucimy Ci też śpiwór i buty. Porządne. Może nie wojskowe ale porządne. Chociaż tyle możemy Ci dać w drogę na front, w drogę do piekła. Już wieczór. Kolejny konwój wyjeżdża. Daleka droga. Ale lista do ewakuacji to dużo dzieci. Najmłodsze: 8 miesięcy. Trzeba je wyciągnąć bo za chwilę znów Orki zaczną napierać. Trzeba jechać. Przed północą dopinamy plany na następny dzień. To był dobry dzień. Dużo łez, dużo kilometrów przejechanych, dużo ludzi nakarmionych, dużo dzieci ewakuowanych. Nikt z nas nie zginął. To był dobry dzień. Lecę spać bo za kilka godzin kolejny dzień walki o wszystko: o paletę jedzenia, pieniądze na paliwo, o zdrowe zmysły, o życie nasze i Wasze.

Iza

wolontariuszka
Koordynator Zaopatrzenia
Fundacja Historia Vita

11 kwietnia – Droga do Charkowa

Droga do Charkowa – kolejna tura zaopatrzenia z Fundacją Historia Vita

Z samego miejsca nie możemy Wam na razie pokazywać zdjęć i filmów. Wiadomo dlaczego.
Macie kilka zdjęć z przelotu na trasie do Charkowa.

Jeśli jesteś osobą wierzącą, szepnij słowo za naszymi kierowcami i ich pasażerami, żeby bezpiecznie wracali z każdej trasy do bazy. Jeśli nie jesteś, trzymaj mocno kciuki i wysyłaj pozytywne wibracje, czy co tylko Ci przyjdzie do głowy, aby dodać im sił i wspomóc.

A jeśli chcesz dorzucić się do paliwa, żeby było za co nadal jeździć i wysyłać kolejne transporty z zaopatrzeniem na wschód Ukrainy, kliknij tutaj:

Irpin i Bucza – po drodze z transportem zaopatrzenia

Jeździmy nadal z zaopatrzeniem. Dzięki Wam, jeszcze dajemy radę i będziemy jeździć do ostatniej kropli paliwa, jaką uda nam się zdobyć.

Kierowcy tacy jak Maciek, którego relację widzicie poniżej, oglądają straszne i przygnębiające rzeczy. Obraz wojny i zniszczeń, jakie po sobie zostawia, jest nie do opisania.

To były domy, miasta i miejsca do życia dla wielu ludzi. Nie którym nie udało się uniknąć bombardowania. Inni uciekli na zachód i schronili się nie tylko poza granicami, ale też w spokojniejszych rejonach kraju. Część z nich nie ma do czego wracać. Stracili wszystko…

 

Pomóż nam pomagać.

Chmielnik – poznajcie Siostrę Czesię i inne Siostry Honoratki

Chmielnik, to niewielka, ukraińska miejscowość na południe od Żytomierza, niedaleko Winnicy. Można tam znaleźć kobiety o złotym sercu, które dają schronienie tym, którzy uciekli przed bombami ze wschodu.

Siostry opiekują się uchodźcami, którym udało się uciec przed bombardowaniem i znaleźli schronienie w kościele i okolicznych miejscowościach. Siostra Czesia rozwozi zaopatrzenie wszystkim, którymi siostry się opiekują. Prowadzą również miejsce, gdzie uchodźcy mogą znaleźć dach nad głową, ciepły posiłek i wsparcie.

To jedno z wielu miejsc, gdzie docieramy z naszą pomocą. Zaopatrujemy siostry od jakiegoś czasu, odkąd zgłosiły się do nas z prośbą o pomoc. Dzięki Wam, możemy przywozić im jedzenie i wszystkie rzeczy potrzebne do przetrwania.

Byle dotrwać do końca wojny. Oby wszyscy podopieczni mogli spokojnie wrócić do domów. A tymczasem…
Pomóżcie nam dalej zawozić im potrzebne rzeczy.

 

PILNE: Transport dotarł do Charkowa

Wieści z trasy…

Transport dotarł do Charkowa.
Odsłaniamy kulisy trasy po drodze.

Docieramy na wschód Ukrainy z pomocą humanitarną. Pomóż nam tankować samochody.

Pralki dotarły do wojska na Ukrainę

Pralki w Żytomierzu

Mało kto myśli o tak przyziemnych sprawach, jednak mundur, nawet w warunkach wojennych, czasami dobrze jest wyprać.

Jakiś czas temu dostaliśmy nietypową listę zapotrzebowania od wojskowych na pralki do jednostki. Mówisz – masz 😉
Dzięki Wam pralki dotarły do naszego magazynu w Przemyślu, a stamtąd, z pomocą naszych niezmordowanych kierowców i z resztą pomocy humanitarnej pojechały do jednostki.

Pomóż nam dowozić zaopatrzenie dla walczących o wolność, również naszą.